wtorek, 27 listopada 2012

Dom Fanty


Przed wielkim domem znajdował się spory podjazd. Środek podjazdu zdobiła fontanna przypominająca anioła sporej postury. Płynęła w niej błękitna woda, która spadała z wierzchołka niczym wodospad. Znad fontanny widać było rezydencje, która odbijała promienie słońca w dużych oknach. Przed samym wejściem stały dwie ozdobne kolumny. Wejścia zaś chroniły piękne drewniane drzwi.
Fanta szybko podbiegła do fontanny.
-Melania!- krzyknęła po raz kolejny do koleżanki.
Dziewczyna wygramoliła się z limuzyny. Ciężko jej było opuszczać te luksusy. Jeszcze do końca nie wyszła z pojazdu, kiedy zerknęła na dom stojący przed nią. Wyglądał jak pałac. Zapatrzyła się za bardzo i rymsła na chodnik, rozcinając sobie wargę.
Fanta szybko do niej podbiegła. Pomogła jej wstać.
-Eh... też tak raz miałam.-zaśmiała się i zaprowadziła Melanię do fontanny. Wyjęła chusteczki z plecaka i zamoczyła jedną w wodzie. Podała zranionej dziewczynie.
-Muszę się pochwalić tym, że umiem pomóc. Choć...- zaczęła Fanta i nie skończyła. Nie chciała aż tak się chwalić, by wyjść na chwalipiętę.
Ciemnowłosa dziewczyna ze wstydem zwilżała swoje usta mokrą chusteczką. Wygłupiła się. Jeśli ktoś patrzył przez okno tej ogromnej rezydencji, zobaczył niezdarę i na dodatek już utytłaną. Patrzyła się na starte w miejscu kolan dzinsy, zniszczone adidasy i rozciągniętą, wyblakłą, granatową bluzkę. Nie pasowała do tego miejsca. Usłyszała słowa Fanty, lecz jak zwykle nie słuchała co do niej się mówi. Znowu była rozkojarzona. "Muszę przestać tyle myśleć" - powiedziała do siebie w myślach. Nie wiedziała, co przed chwilą powiedziała jej nowa koleżanka. Jedyne co jej wpadło do głowy to jedno słowo:
- Dziękuję - wyszeptała i nieśmiało się uśmiechnęła.
-Aha...-zaśmiała się Fanta i chwyciła koleżankę za rękę.
-Muszę ci go przedstawić.- powiedziała zadowolona i gwizdnęła. Było słychać już tylko szum i wodę z fontanny. Gdy nagle na ramieniu Fanty wylądował...jastrząb.
-Melania...to Scorpio.- powiedziała zadowolona i odwróciła się do dziewczyny.
Melania wydała z siebie okrzyk przerażenia, kiedy wielki ptak siadał na ramieniu koleżanki. Szybko się opanowała po słowach Fanty, wyzywając siebie ponownie tego dnia od idiotek.
- Cześć Scorpio - zwróciła się do ptaka - Miło mi cię poznać. Jestem Melania.
-Heh... dobrze, że rozumie po polsku. Dostałam go od nauczyciel polskiego.- powiedziała. Jej ręka pogłaskała głowę ptaka, który wtedy odleciał na wielką wierzbę.
-Lubi uciekać.- zaśmiała się Fanta i pobiegła za ptakiem. Szybko wskoczyła na pień i wdrapała się i chwyciła ptaka. Zleciała razem z nim na ziemię. Wylądowała na nogach.
-Oj, Scorpio...- westchnęła.
Melania zaskoczona patrzyła na Brytyjke. Zerknęła na dom i ponownie zwróciła uwagę na koleżankę. Ona była jak inne dziewczyny. Wdrapała się z taką łatwością na drzewo. Przed oczami ciemnowłosej dziewczyny pojawiło się inne drzewo, w innym czasie i innym miejscu. Miała wtedy 7 lat. Razem z koleżanką urządziły sobie domek na drzewie. Nic nie budowały. Poprzynosiły tylko trochę gałęzi, które imitowały kanapy czy fotele. Wtedy było piękne dzieciństwo. Przypomniało jej się także pewne mroczne zdarzenie koło ich drzewa. Ciemne postacie, zbliżające się powoli do dwóch małych dziewczynek. Pokręciła głową żeby odgonić te straszne wspomnienie. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do Fanty.
- Ładny dom - powiedziała.
-Dziękuję.-wyszeptała Fanta i podeszła ze Scorpio na ramieniu do Melanii.
-Zaraz mam zajęcia...-wyszeptała podekscytowana.
- Jakie zajęcia? - zapytała zdziwiona Melania. Przecież były właśnie po szkole. Skończyły lekcje. Czyżby Brytyjka miała więcej zajęć dodatkowych?
-Jazda konna. Ojciec karze mi się wszystkiego uczyć, jutro mam balet.- powiedziała zadowolona. Chciała przy Melanii zrobić coś szalonego, natchnęło ją. Dlatego korzystając z okazji, popisała się wskakując do fontanny. Była dość długa i szeroka, by Fanta mogła lekko odpłynąć.
Fanta zaczęła się głośno śmiać. Swym pięknym głosem.
-Dziękuję! - krzyknęła zadowolona.
Melania przysiadła na brzegu fontanny, patrząc na roześmianą koleżankę. Nie chciała jej przeszkadzać, choć była bardzo ciekawa jak wygląda w środku ta wielka rezydencja. Nie mogła się wprost doczekać, kiedy Fanta zacznie ją oprowadzać. Poczuła na swoich spodniach wilgoć. Spojrzała się w te stronę, potem zerknęła na koleżankę. Brytyjka w przypływie zabawy ochlapała ją. Ciemnowłosa dziewczyna dotknęła wody w fontannie. Chwilę się ponapawała dotykiem płynu. Niespodziewanie podniosła dłoń do góry i kropelki wody dosięgły Fante. Melania śmiała się do rozpuchu. Chwyciła się za brzuch, bo właśnie dostała ataku niekontrolowanego śmiechu. Łzy leciały jej z oczu, policzki się zaróżowiły. Łzy szczęścia.
Fanta zobaczyła roześmianą koleżankę i podpłynęła do niej. Udając, że wychodzi chwyciła Melanię i razem z nią były w fontannie. Brytyjka zaczęła się śmiać, po czym udawała, że tonie. Podpłynęła do aniołka i się go chwyciła. Ze śmiechu nie mogła wstać, dlatego wzięła aniołka od pomocy.
-Nie bój się, jak coś to ci pożyczę ciuchów.- powiedziała Fanta i już na nogach doszła do Melanii. Odchyliła się trochę do tyłu i znów wylądowała w wodzie.
Polka dotknęła swoich mokrych włosów i ubrań. Teraz nie wyglądały na takie zniszczone. Były po prostu mokre. Podała rękę Fancie, która leżała w wodzie. Roześmiana pociągnęła ją do siebie i obie przytulone śmiały się w głos. Zawiał zimny wiatr, który owiał mokre dziewczyny. Zrobiło się chłodniej.
- Może chodźmy? - zaproponowała Melania. Było jej dobrze, ale marzyła teraz o gorącej herbacie.
Wyszła z fontanny i pomogła koleżance. Jednak za dużo siły włożyła w wyciąganie i wylądowała na ziemi razem z Fantą. Straciła na chwilę dech z zetknięciu z ziemią.
- Uff - wysapała. Kolejny raz dzisiaj wywróciła się na ziemię. Będzie miała sporo siniaków. Dobrze, że do tej pory nic nie złamała. Z tym jej szczęściem.....
-Ok... Chodźmy. Czekolada czeka.- zaśmiała się i szybko wstała. Teraz ona podała rękę Melanii, wstała. Pociągnęła ją za sobą i otworzyła wielkie drzwi. Przed nimi leżał czerwony dywan, po obu stronach znajdowały się kolumny i dwa korytarze ,a na przodzie za dywanem były drewniane schody.
-Tam kuchnia, tam jadalnia.- powiedziała zadowolona Fanta i pobiegła przez czerwony dywan do schodów.
-No chodź!- krzyknęła i odwróciła się do Melanii.

6 komentarzy:

  1. Odniosłam dziwne wrażenie, co do wypowiedzi Fanty, myślałam, że ona nie potrafi gramatyki i trudnych słów, ale teraz wyglądało tak jakby specjalnie nie odmieniała przez przypadki, bo wcześniej tego nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe. Ona ma taki przebłysk. Niekiedy umie polski doskonale, niekiedy nie XD

      Usuń
    2. Radze wam jakoś te przebłyski wytłumaczyć, bo widzę, że Fanta ma coś w sobie niezwykłego (chodzi o paranormalną rzecz).

      Usuń
    3. Potem jakoś się wyjaśni :). Przecież nie możemy wszystkiego od razu wyjaśniać. W sumie sama nie wiem o co w tym chodzi :/

      Usuń
    4. Ja wiem, że wszystkiego się nie wyjaśnia na początku, ale są pewne granice. Mam wrażenie, że autorka, która wymyśliła Fantę nie była w Wielkiej Brytanii i nie pomyślała jakie może mieć trudności z językiem polskim obcokrajowiec.

      Usuń
    5. Nie była. Dlatego nie tworzy się postaci z innego kraju :)

      Usuń