środa, 5 grudnia 2012

Druga Połowa

Fantę obudził trzask drzwi, to ojciec wszedł do jej pokoju. Ona nie otwierając jeszcze oczu spytała:
- Która godzina?                    
- Po angielsku zapomniałaś gadać? - odezwał się.
- No...- odpowiedziała Brytyjka. Powieki ujawniły zielone źrenice. Wstała.
- Pff...już dobrze.- odpowiedział.
Za nim weszła matka Fanty. Uśmiechnięta tak jak zawsze.
- Mamy gościa. Rodzina Peterspurg właśnie do nas jedzie. Annella, Sam, ich syn Liam i córka Lisa.- zaczęła matka.
-Wybitnie mówicie po polsku.-przyznała Fanta i znów się ułożyła. -Idę spać.
Rodzicie wyszli, a ta spokojnie usnęła.
Fanta spała spokojnie, serce biło normalnym tempem. Powieki ponownie się podniosły, powoli zaczęła się wstawać. Usiadła, a po chwili już stała. Przetarła oczy i podeszła do szafy. Otworzyła ją, wiele ubrań zaczęło błyszczeć. Zaczęła się zastanawiać co wybrać. Jej ręka dotykała brzegi sukienek, bluzek. Zatrzymała się na czerwonej sukience z cekinami. Z dołu wzięła pudełka z swoimi purpurowymi pantofelkami. Zmieniła szybko ubranie i zeszła na dół. Zakładała, że jest 18:00. Weszła do jadalni, tam byli tylko jej rodzicie.
-Gdzie goście? - spytała zaskoczona.
-Zaraz przyjdą.-odpowiedziała mama, pokazała jej miejsce obok siebie.
Fanta grzecznie usiadła koło niej. Chwilę poczekali, aż do jadalni weszła mała czarnowłosa dziewczynka z bursztynowymi oczami, czarnowłosy chłopak, nie miał długich włosów ani zbyt krótkich, jego niebieskie oczy rozglądały się po przestrzeni. Za nimi weszła mężczyzna i kobieta. Szatyn i blondynka, ubrani w garnitur i zieloną suknię wieczorową zasłaniającą buty.  Liam - tak zakładała Fanta- usiadł koło niej, dziewczynka usiadła na przeciwko ich, rodzice ją otoczyli.
-Miło mi.- powiedziała Fanta.
-Fanta...Pan Petersburg pochodzi z Ameryki, Panna Elizabet z Polski. Liam i Lisa, możecie pójść do pokoju naszej córki, za jej zgodą oczywiście.- powiedziała matka Brytyjki.
-Wyśmienicie...-wyszeptała Fanta i chwyciła chłopaka za rękę. Zaskoczony wstał i poszedł za dziewczyną. Lisa szła za nimi.
-Co będziemy robić? - pytała Lisa. Jej bursztynowe oczy obserwowały wszystko.
Wszyscy weszli do pokoju dziewczyny, Lisa zamknęła za sobą drzwi.
-Na przeciwko jest łazienka, tu jest szafa. Możesz się przebierać.- zasugerowała Fanta.
-Mhm...- potwierdziła dziewczynka. Chwyciła wszystkie ubrania i wybiegła.
-Zajmie jej trochę czasu, sama zakłada bluzkę 10 minut.- zaśmiał się chłopak.
-Fanta.- powiedziała Brytyjka.
-Co? - spytał zdziwiony.
-Moje imię, twoje to Liam.- powiedziała Fanta.- Masz jakiś zamiar?
-Heh... jak powiem, że tak, to co?- odpowiedział pytanie na pytanie. Usiedli na łóżku.
-Hyh... ja nie mam żadnego zamiaru.- odpowiedziała. W tym momencie wbiegła Lisa przebrana w krótką żółtą sukienkę i za duże kozaki.
Fanta siedziała na łóżku obserwują małą Lisę, która udawała modelkę. Liam tylko się śmiał, nie zbyt głośno. Dziewczynka wyszła się znów przebrać. Chłopak złapał Fantę za rękę, ona zarumieniła się. On przybliżył się i w pewnym momencie zawahał się. Wiedziała, że tak się stanie, dlatego gwałtownie wstała.
-Ym...- wybełkotał chłopak. Oczy Fanty utkwiły na oknie. Podeszła do niego.
-Możemy wyjść na balkon?- spytała. Lisa weszła w czarnych kozakach na koturnach i granatowym płaszczu.
-Lisa...zostań.- rozkazał jej Liam. Oboje wyszli z pokoju i weszli do pokoju z balkonem. Czuli zimny wiatr, księżyc był w pełni. Jego ramiona opatuliły dziewczynę. Podbródek wylądował na jej ramieniu, ich twarze odwróciły się ku sobie łącząc usta. Nie był to niezwykły pocałunek, Fanta miała wielu chłopaków. Lecz w tym pocałunku było coś, coś...magicznego. Usłyszeli jakiś głos, a w ułamku sekundy na ramieniu Brytyjki wylądował Scorpio. Ona szybko się do niego odwróciła.
-Oj, Scorpio...-wyszeptała.
Odeszła od chłopaka i poszła prosto do swojego pokoju. Lisa siedziała sama i układała jej ciuchy.
-Idź, pobaw się z Liamem, ja muszę spać.-powiedziała i położyła się na łóżku. Nie miała sił na nic.

Melania otworzyła oczy. Przed nią znajdowało się łóżko a na nim leżał jakiś chłopak. Dotknęła pościeli, była twarda i szorstka, jednak spełniała swoje funkcje. Uniosła się na łokciach i rozejrzała się po sali. Razem z nią w pomieszczeniu spało jeszcze kilka osób. Była dziewczyna w długich brązowych włosach, zaplecionych w warkocz, zaraz obok z pod pierzyny wystawała głowa pełna rudych włosów. Nie potrafiła rozszyfrować jakiej płci jest ta osoba. Tuż przy oknie spał chłopak, któremu włosy sięgały prawie do ramion. Wydało jej się to urocze. Zaś łóżko najbliżej niej gościło chłopaka o twarzy pokrytej bliznami. Wargi miał spuchnięte i ze stupami krwi. Jego głowę zdobiły czarne, krótkie włosy, ustawione na czub. Przyglądała mu się przez chwilę. Wyglądał tak spokojnie i mrocznie. Coś ją do niego ciągnęło. Nagle jego powieki uchyliły się pokazując granatowe tęczówki.
- Co się tak patrzysz? - zapytał gniewnie.
Melania wystraszyła się i przysunęła bliżej ściany. Zaskoczył ją swoim przebudzeniem. Panowała noc i tylko księżyc oświetlał salę. Musiał ją jakoś wyczuć.
Chłopak uniósł się na łokciach, następnie usiadł.
- Zadałem pytanie - szepnął z groźbą. Widząc strach dziewczyny uśmiechnął się złośliwie. Postawił nogi na ziemi. Miał nogę w gipsie i rękę na temblaku. Nie przeszkodziło mu to w podejściu do przerażonej dziewczyny. Zbliżył się do niej na tyle, żeby mogła poczuć jego oddech na swoim policzku.
Próbowała się odsunąć, ale chłopak uniemożliwił jej ucieczkę.
- Nie uciekaj - szeptał kojąco. Uspokoiła się pod wpływem jego głosu. On dotknął jej policzka zdrową ręką i delikatnie gładził. Zadrżała czując ten dotyk. Otworzyła oczy i patrzyła się bez słowa na niego. Jego ręka wędrowała coraz niżej. Przejechał palcami po całej długości szyi, dotknął dołka pod szyją i jechał niżej. Zatrzymał się tuż przy piersiach. Oczy dziewczyny były rozszerzone. Jednocześnie pragnęła więcej jego pieszczoty i bała się ich.
- Mam na imię Oskar - powiedział chłopak, odsuwając się od dziewczyny i siadając obok niej. - A ty?
- Melania - wyszeptała.
- Piękne nosisz imię. Pochwalisz się jak tu wylądowałaś? - zapytał.
Nie odpowiedziała od razu. Patrzyła na blizny Oskara jak oczarowana. Mimowolnie wyciągnęła rękę, żeby dotknąć jednej z nich, znajdującej się na policzku głębokiej szramy. Powstrzymała się w połowie ruchu. Chłopak dostrzegł gest, chwycił dłoń dziewczyny i przyłożył ją do swojego policzka. Melania zarumieniła się, ale zostawiła swoją dłoń w dłoni chłopaka. Uśmiechał się do niej. Ponownie się zbliżył. Jego usta dzieliły centymetry od jej ust. Pocałował ją i przysunął ją do siebie. Wtuliła się w niego i poddała jego pocałunkowi. Był ciepły i pachniał nocą. Otoczyła ich ciemność, na co nie zwrócili uwagi. Po chwili Oskar odsunął się od Melanii, patrząc na nią zaskoczony.
- Pierwszy raz... - zaczął, jednak nie dokończył.
Patrzyła na Oskara bez słowa. Nie wiedziała co powiedzieć. Podobał jej się pocałunek i żałowała, że nie trwał dłużej. Ledwo znała chłopaka a już czuła, że to z nim chciałaby być.
Był zmieszany. Widząc wzrok wpatrzony w niego, szybko się opanował i przybrał swój styl luzaka.
- No to jak tu wylądowałaś?
- Przeziębiłam się. Pływałam w wodzie - odparła z poważną miną Melania.
- Rozrywkowa jesteś - cicho się zaśmiał. - A czemu nie śpisz jak inni?
- Obudziłam się i zaczęłam się rozglądać. Zastanawiałam się gdzie jestem. Jedyne co pamiętam to przybycie mamy i podróż samochodem.
- Kiepsko - stwierdził - Może wymienimy się numerami telefonów?
- Pewnie - odpowiedziała i sięgnęła do kieszeni, której nie było. Miała na sobie szpitalną piżamę. Nawet nie pamiętała kiedy się przebierała.
- Nie wiem gdzie mój telefon - dodała przerażona.
Chłopak bez słowa sięgnął do szafki nocnej ustawionej obok jej łóżka. Otworzył szufladę i wyjął z niej komórkę Melanii.
- Skąd wiedziałeś?
- Sam się obsłużę - odpowiedział Oskar i zaczął grzebać w jej komórce.
Melania nie mogła oderwać wzroku od niego. Może i miał zniszczoną twarz, ale oczy miał zniewalające.
- Już.
Oddał komórkę dziewczynie i ziewnął.
- Jutro pogadamy. Ok? Zmęczony jestem trochę.
- Dobrze - zgodziła się.
Oskar położył się z powrotem na swoje łóżko, mrugnął do niej i ułożył się do snu. Melania chwilę na niego patrzyła, po czym wzięła przykład z kolegi i zasnęła.



6 komentarzy:

  1. -Oskar?
    -Czego!
    -A nic upewniam się czy to ty. Ostatnio byłeś taki miły, że miałam wątpliwość.

    Moja własna wersja XD


    Obie miały pocałunek w tym samym czasie? Naprawdę? Szkoda

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż dziwne. W sumie Oskar chciał coś innego zrobić niż ją pocałować, potem się wyjaśni :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak domyśliłam się. Po tobie się ie spodziewałam, że tak się skończy jak wzorowała sytuacja, po kimś innym tak, ale nie po tobie

    OdpowiedzUsuń