poniedziałek, 3 grudnia 2012

Krystyna



Krystyna kończyła pracę. Wzięła listę zakupów do torebki, którą naprędce zrobiła na przerwie. Kobiety obok, zbierały swoje rzeczy i szykowały się do wyjścia. Dziś czuła się dobrze. Nic nie przeszkodziło jej w wykonywaniu pracy. Tak więc wypłata w tym miesiącu będzie wyższa. Będzie mogła kupić Melanii buty na zimę. W adidasach mała zmarznie. Myśli powędrowały do dziewczynki. Melania była taka nieśmiała. Martwiła się o nią. Nie mogła znaleźć kolegów. Zastanawiała się nad przepisaniem jej do innej szkoły, ale zmieniła zamiar. Córka była w ostatniej klasie. Miała nadzieję, że uda jej się znaleźć nowych kolegów w liceum. Wybiła godzina 15. Wszyscy skierowali się w stronę szklanych drzwi. Poczuła wibracje telefonu, przyszedł jej sms. "pewnie od Melanii" - pomyślała. Wyciągnęła komórkę, otwierając skrzynkę. Oczy jej się otworzyły z przerażenia. Małej coś groziło.
- Przepraszam - zaczepiła Kasię, koleżankę z pracy. - Wiesz gdzie tu jest jakiś duży dom?
- Chodzi o opuszczoną ruderę? - zastanowiła się kobieta - jakieś 2 km stąd.
Krystyna zastanawiała się co tak daleko od domu robi jej córka. Może ją ktoś porwał? Niewiele myśląc wybrała numer po taksówkę.
- Dzień dobry. Chciałabym zamówić taksówkę - nie zdążyła dokończyć, bo połączenie przerwał mężczyzna o błękitnych oczach i blond włosach.
- Zawiozę cię - powiedział - nie wydawaj pieniędzy. Zostaw je sobie. To gdzie cie zawieść?
- Pod duży dom.
Mężczyzna pokiwał głową i zaprowadził Krystynę do swojego samochodu. Był to zielony ford eskord. W środku znajdowały się obite w futro fotele. Kiedy usiedli. Stwierdził:

- no to jedziemy.



Krystyna zagryzała wargi ze zdenerwowania. Samochód jechał wystarczająco szybko, jednak dla niej to było za wolno. Melanii coś zagrażało, jej jedynemu szczęściu w tym okrutnym świecie. Miała złe przeczucia.
- Adam... nie moglibyśmy jechać szybciej? - zapytała mężczyzny siedzącego za kierownicą.
- Jedziemy już setke - odpowiedział. Widział jej zdenerwowanie, dlatego nacisnął pedał gazu, żeby przyspieszyć. - Zaraz tam będziemy - dodał.
W najbliższej okolicy był tylko jeden duży dom. Dowiedział się od Krystyny, że duży w słowniku Melanii znaczy naprawdę ogromny. Przyjechali na miejsce w momencie kiedy Melania wsiadała do limuzyny.
Samochód gwałtownie się zatrzymał. Krystyna ściągnęła pas i szybko podbiegła do samochodu.
- Melania - zawołała.
Dziewczyna otworzyła drzwi.
- Mama - ledwo wyszeptała. Zachwiała się. Krystyna przytuliła swoją córkę.
- Kochanie co oni ci zrobili? - zapytała zmartwiona.
- Nic - odpowiedziała i pozwoliła zaprowadzić się do samochodu. Matka z niedowierzeniem patrzyła na rezydencję. Jakim cudem jej córka znalazła się w Takim miejscu? Spyta ją o to później. Zobaczyła, że dziewczyna nie czuje się za dobrze.
- Wracamy do domu - oznajmiła do mężczyzny. Nie zwracała uwagi na lokaja, który wyszedł z pojazdu. Chciała zabrać swoją małą córkę z tego okropnego miejsca.
- To miejsce to zło - powiedziała.
- Zgodzę się - przytaknął mężczyzna.
Samochód ruszył i odjechał z podjazdu zostawiając za sobą bogaty dom z jej mieszkańcami.
Brytyjka usłyszała dźwięk odjeżdżającego samochodu. Zdziwiła się, limuzyna oddawała inne odgłosy. Dlatego szybko wstała, chciała zobaczyć co się dzieję, ale okno było po drugiej stronie. Pomyślała, że gdy będzie miała jeszcze okazję gościć Melanię, zabierze ją do ogrodu, w którym nie ma fontanny... Rozejrzała się i otworzyła okno, zagwizdała a chwilę potem na ramieniu miała Scorpio.
-Nie zostawisz mnie, nie? - spytała z nadzieją.
Ptak tylko skinął głowę, wywołując szeroki uśmiech na twarzy Brytyjki. Jej dłoń poleciała wprost na szybę, miała ochotę wyjść na dwór, ale wiedziała, że Fridge jej na to nie pozwoli. Kucharka nie tylko siedziała przy garnkach, bardzo wspierała Fantę.
-Scorpio...-westchnęła. Usiadła na łóżku i patrzyła jak Scorpio z gracją krąży po jej pokoju.
-Czasem mam ochotę tak z tobą polatać.-wyznała i upadła na łóżku, przymknęła oczy, nadal widziała latającego ptaka, nie przerywała mu. Po prostu oddała się snu.
                                                                       *
Krystyna w czasie drogi siedziała z tyłu przytulając rozpaloną córkę. Oddychała z trudem łapiąc powietrze.
- Musimy jechać do szpitala – stwierdziła kobieta.
Mężczyzna kiwnął głową na zgodę i od razu skręcił na drogę główną. Do szpitala nie mieli daleko. 10 minut drogi i już byli na miejscu. Przez cały czas Krystyna głaskała Melanie, uspokajająco do niej szepcąc. Dziewczyna spała w ramionach matki.
- Nie dam rady jej wynieść – powiedziała, kiedy się zatrzymali. – Pomożesz?
Adam otworzył drzwi i delikatnie chwycił dziewczynę. Była zaskakująco lekka. Przelewała mu się przez ramiona. Ona wtuliła się w niego, ręką zahaczając o tors mężczyzny.
- Zamknij samochód. – rzucił kluczyki w stronę Krystyny.
Kobieta posłusznie przekręciła klucz we wszystkich zamkach. Mężczyzna w tym czasie wniósł Melanię do szpitala.
- Przepraszam – powiedział. – Mam chorą dziewczynę.
Osoba w recepcji ze znudzeniem spojrzała się na Adama trzymającego nastolatkę.
- Musi się pan zarejestrować – oznajmiła i wróciła do wpatrywania się w monitor.
- Nie mogę się zarejestrować, bo trzymam śpiącą dziewczynę. Nie widzi pani? – zapytał zdenerwowany Adam.
- Proszę pana. Jesteśmy w szpitalu tu panują pewne procedury – zaczęła wywód recepcjonistka – Gdybyśmy nie trzymali się procedur byłby chaos. Niech pan powie imię i nazwisko, to pana zarejestruję.
Mężczyzna był zdrowo wkurzony. Z wielką ochotą poczęstowałby pięścią te głupią recepcjonistkę. Powstrzymywała go przed spełnieniem zamiaru, będąca w jego ramionach nastolatka.
W tym momencie przyszła Krystyna i podała dokument. Kobieta w recepcji uśmiechnęła się z wyższością do Adama, ten natomiast myślał, że za chwilę wybuchnie. Ta kobieta działała mu na nerwy.
- Proszę poczekać, zaraz zadzwonię po lekarza. – po tych słowach sięgnęła po słuchawkę – Mamy tutaj nieprzytomną dziewczynę w wieku lat 15.
Krystyna trzymała czapkę, którą mieliła w dłoniach. Martwiła się o swoje dziecko. Adam czuł jakby trzymał grzejnik. Nie zorientował się na dworze, bo działał pod wpływem impulsu, kiedy jednak uspokoił się i po prostu czekał, odkrył ciepło płynące od nastolatki. Jeszcze bardziej się zdenerwował. On by dawno już wszystko załatwił. Podziwiał Krystynę za jej stoicki spokój. Co prawda wyglądała na poruszoną, ale dzielnie się trzymała.
Przyszedł lekarz i oboje dorośli do niego podeszli. Lekarz spojrzał na nastolatkę krytycznym okiem, po czym powiedział:
- Niestety musi ona zostać na noc. Jest późno, a nie warto narażać zdrowia dziecka.
Przyjechał pielęgniarz z noszami. Adam położył Melanię na noszach.
Krystyna podeszło do córki i przytuliła ją.
- Jutro przyjedziemy do ciebie – powiedziała – zaopiekujcie się nią dobrze – dodała patrząc na młodego lekarza.
- Spokojnie – odpowiedział – będzie w moich rękach. Jutro ją wypiszemy. To tylko na jedną noc.
- Dziękuję – wyszeptała wzruszona kobieta. Adam objął ramieniem Krystynę.
Pielęgniarz zawiózł Melanię na salę. Dopóki nie zniknęła z oczu. Dorośli patrzyli się za nią.
- Wszystko będzie dobrze – pocieszał Krystynę Adam – Jutro ją wypiszą.
Kobieta tylko kiwnęła głową. Była bliska płaczu. Postali chwilę, a potem wyszli, zostawiając Melanię samą w szpitalu.

4 komentarze:

  1. Jedyne światło w okrutnym świecie? No wiesz, dla mnie to ciągle Śmie....
    I komentarze o miejscu XD
    Tak z ciekawości, czemu matka tak łatwo sobie odpuściła w szpitalu, nie chciała się dopytać o nic lekarzy, czy to jest troszeczkę inna rzeczywistość i zasady postępowania niż u nas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nasza rzeczywistość. Nie chciała, bo nie było sensu. Ona w tym bardziej doświadczona :)

      Usuń
  2. Ta jasne, ale każdy ma swój poziom upierdliwości :P
    Faktycznie, to wasza rzeczywistość, trochę mi się myli, bo jest podobne do realnej rzeczywistości z wtrąconymi elementami fantasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest normalna rzeczywistość z wtrąconymi elementami fantasy. Po prostu Krystyna ma taką psychikę :)

      Usuń