czwartek, 3 stycznia 2013

Bajka



- Zanim ziemia się ukształtowała, życie trwało na niebie – rozpoczął swoją opowieść Mrok. – Na ziemi nie dało się żyć, ponieważ ciągle przemieszczała swoją skorupę. Niebo zaś było niezmienne. Jedynie wiatr się przemieszczał. Jeśli wiedziałeś gdzie i jak się poruszać było wszystko dobrze. Panowało kilka zasad, które mieszkańcy musieli kategorycznie przestrzegać. Przede wszystkim nie wolno było schodzić na ziemię, zejście groziło ogromnym niebezpieczeństwem. Następną zasadą było, że nie można przekraczać swojej warstwy nieba. Warstwy zależały od ciśnienia, za złamanie tej zasady groziły konsekwencje zdrowotne, jak i śmiertelne. Zabroniona była walka. Każdy miał sobie pomagać. Oczywiście zdarzały się istoty nieprzestrzegające tych zasad. Szybko ginęły. Lecz pewnego dnia wydarzyło się coś co odmieniło życie istot w niebie. Mała istota o imieniu Nidi, pięknych fioletowych skrzydłach gadzich, sylwetką przypominającą małpkę, złamała zasady i udała się na ziemię. Większość istot nie opuszczała nieba, bo znała konsekwencję tego czynu. Zostało to tak zakorzenione, iż nikt nie odważył się łamać zakazu. Nidi jednak złamała. Wylądowała na skale podziwiając krajobraz. Przed nią roztaczała się woda. Ochlapała ją i kiedy istota zlizała nieznośne krople wody, zakrztusiła się. Woda była bardzo słona, mokra. Do tej pory żywiła się wyłącznie żyjątkami latającymi w niebie. Dotknęła ręką wody. To było dla niej niesamowite uczucie. Wskoczyła do mokrej mazi. Otaczała ją woda. Nie czuła wiatrów, powietrza. Było tak ciepło. Zaczęła się krztusić, ponieważ próbowała oddychać i woda dostała się do płuc. Zaczęła opadać na dno, myślała, że skończy się jej krótki żywot, jednak ktoś wyciągnął ją z wody. Przed nią stała istota stworzona z wody. „Kim jesteś?” zapytała Nidi. Istota zaś nie odpowiedziała. Wyglądała jak człowiek, przezroczysta. Nidi bez zastanowienia dotknęła wodnego stwora, a ten pod wpływem dotyku rozpadł się. Przestraszona wskoczyła na najbliższą skałę. Po chwili z głowy wynurzyła się podobna postać do jej ratownika. „Czego szukasz na ziemi lotniku?” zapytał wodny stwór. „Byłam ciekawa czy to co mówią to prawda” odpowiedziała. Stwór wynurzył się z wody ukazując całą swoją postać. „Jestem Rulik z plemienia Itres. Na ziemi od dawna panuje życie. Jednak to nie miejsce dla lotnika” ostrzegł Rulik Nidi. Nidi jednak była za ciekawska żeby się tak spławić. Długo latała przy ziemi odkrywając nowe miejsca. Zapisywała swoje myśli w łuskach skrzydeł. Pewnego dnia złapało ją stworzenie z lawy. Żar osłabił Nidi, ale zdążyła podlecieć na wysokość najniższej warstwy. „Na ziemi jest życie” po czym zmarła. W jej skrzydłach zapisane były myśli. Kiedy lotnicy odkryli życie na ziemi, pochowali Nidi, jak jeszcze nigdy tego nie robili. Zeszli na ziemię i tam założyli swoje domy. Już nie musieli obawiać się wichur. Rozpoczęło się dla nich nowe życie. Zaś Nidi stała się legendą i opowieść o niej krążyła jeszcze przez wieki. – zakończył Mrok.
Spojrzał na siostrę. Ona spokojnie już spała oparta o jego tors. Zsunął ją lekko i przykrył kołdrą. Czekał ją ciężki dzień. Pocałował Melanię w czoło przekazując jej swój spokój.
- Miłych snów – wyszeptał z czułością wychodząc z pokoju.



-Co..co ja zrobiłam...-rozmyślała Fanta. Ułożyła się na brzuchu i dotknęła ustami krwi, która zaczęła zanikać. Wstała, podeszła do szafy i wyjęła krótką czarną sukienkę z koronką. Z dołu szafy wzięła pudełko z granatowymi szpilkami, które miały 12 cm. Przebrała się i poszła do łazienki, pomalowała sobie oczy i usta czerwoną szminką. Powieki były czarne, założyła swoje kolczyki srebrne w kształcie koła.
-Ryzyko...-wyszeptała i wyszła z łazienki. W sekundzie znalazła się na dworze, przed rezydencją. Prędkość zaniosła ją do miasta, tam powoli weszła do pobliskiego klubu. Muzyka, światła, ludzie... Po prawej stronie były schody, weszła po nich i znalazła się na balkonie. Patrzyła na ludzi tańczący, na DJ. Nagle muzyka się urwała.
-Dobra, to teraz ktoś chce zaśpiewać? - spytał DJ. Fanta zeszła na dół, podeszła do sceny i rozejrzała się. Nikt nie był chętny, chłopak spojrzał się na Brytyjkę. Żałowała tego, że zeszła.
-Chodź.-zachęcił nastolatkę. Weszła na scenę.
-Co chcesz? - dodał. Chwyciła mikrofon, zasłoniła go jedną ręką.
-Shontelle - Impossible- powiedziała. On zdziwił się trochę, ale puścił piosenkę. Tekst płynął z ust dziewczyny, ludzie uśmiechali się, niektórzy machali rękami, a niektórzy tańczyli w wolnym tempie. Nabrała pewności, zaczęła głośniej śpiewać. Teraz, muzyka była nią, a ona muzyką.

2 komentarze:

  1. Lotniki -.- będę to zauważać!
    Ciekawa bajka, wygląda jak faktyczna legenda :)

    Pierwsze objawy niepanowania? Gdzie jej Liam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lotniki to mój własny wytwór. Stworzyłam już podobną bajkę o niebie. Na niczym się nie wzorowałam aż tak XD

      Gdzieś tam.

      Usuń