niedziela, 20 stycznia 2013

Pocałunek Fanty


Brytyjka przechodziła koło sklepów, przypomniała sobie o pragnieniu. Chciała wysunąć kły, ale nadal była w terenie zabudowanym. Miała ochotę na krew z dzika, podążyła do lasu. Nuciła sobie pod nosem piosenkę, którą śpiewała w klubie. Gdy szła ścieżką w lesie, trochę podgłosiła głos.
Fanta wyczuła kilka zapachów, jednym z nich była woń stadka dzików. Runęła za drzewem, niewiele metrów od zwierząt. Cicho się przybliżyła i w najmniej spodziewanym momencie zaatakowała starą lochę. W miejscu ugryzienia został ślad, reszta stada uciekła.
-Wybacz.- wyszeptała się i odwróciła. Do jej układu oddechowego dotarł nowy zapach, woń brata Melanii.
Usłyszał przeraźliwy dźwięk. Zignorował go. Ludzie, którzy próbują go złapać nie hałasują. Na wszelki wypadek rozejrzał się za gałęzią. Znalazł wielkości odpowiadającej tej chwili. Chwycił w dłoń i podążył dalej ścieżką. Kijem od czasu do czasu dotykał podłoża.
Fanta szybko ruszyła w głąb lasu za zapachem chłopaka. Nie mogła się powstrzymać przed spotkaniem z nim. Prędkością wampira znalazła się trzy metry od niego, stanęła jak zamurowana.
Mrok odwrócił się, ponieważ poczuł obecność ludzkiej istoty. Przed nim stała Fanta. Jej oczy błyszczały, jakby czegoś szukały. Miała tęsknotę w oczach.
- Cześć - przywitał się chłopak.
-Witaj.-wyszeptała zawstydzona. Wyszło, jakby go śledziła, bo dokładniej tak było.
- Czyżby polowanie? - zapytał się chłopak.
-Przed chwilą, stara locha. Nic takiego.-powiedziała.
- Możesz pić krew bez zabijania zwierzęcia - oznajmił. Zrobił krok w stronę dziewczyny.
-Niby jak? - spytała zaciekawiona. Nie znała tego sposobu ugaszenia pragnienia.
- Nie musisz pić tyle na raz. Lepiej częściej pić po trochu. Mój kolega stosował taką zasadę. A ten naszyjnik - wskazał na szyję dziewczyny. - Zabija jad w twoim ukąszeniu. Jesteś jak wampir nietoperz.
Fanta dotknęła dłonią naszyjnika.
-Jeszcze żebym dzięki niemu nie była wampirem..-wyszeptała.
- A nie chcesz już być? - zrobił kolejny krok.
-Właśnie nie wiem.-odezwała się smutna.
- Ten naszyjnik jest właśnie dla takich niezdecydowanych osób jak ty - stwierdził chłopak robiąc kolejny krok. Znajdował się już bardzo blisko dziewczyny.
Fanta spojrzała na chłopaka.
-Wiesz, że nawet nie wiem jak masz na imię? - wyznała.
- Racja - przyznał. - W całym tym zamieszaniu zapomniałem się przedstawić. Mam na imię Mroczesław, w skrócie Mrok.
-Moje imię pewnie znasz.- odezwała się Brytyjka.
- Prawda - przyznał ponownie.
Patrzył w oczy dziewczyny, czuł pożądanie. Brakowało mu bliskości drugiej osoby. Stojąc tak blisko mógł poczuć przyciąganie ciała Brytyjki. Jej oddech pachniał krwią. Jednak nie był nieprzyjemny.
Brytyjka zrobiła mały kroczek do chłopaka. Zatrzymała się, kolejny zapach dotarł do niej. Tym razem osoby nieśmiertelnej...
Mrok wysunął rękę dotykając policzka Fanty. Przez jego ciało przesunął się dreszcz podniecenia.
Fanta była głupia, przecież wiele wampirów może czaić się w lesie, ale nie chciała odchodzić. Spojrzała w oczy Mroka.
Przysunął się bliżej nie odrywając wzroku z oczu dziewczyny. Jego twarz znalazła się w nieznacznej odległości od jej twarzy. Schylił się, a następnie dotknął swoimi ustami usta Brytyjki. Rękoma złapał w talii dziewczynę przybliżając ją do siebie. Ich ciała zetknęły się ze sobą.
Fanta była taka szczęśliwa, nigdy nie czuła się tak jak w tej chwili. Liam..Całkiem o nim zapomniała.
Jego ręce gładziły dziewczynę po plecach. Powoli kierowały się w stronę bioder. Mocniej przytulił dziewczynę. Czuł ciepło jej ciała, bijące serce. Ich serca ułożyły się w jeden rytm.
Fanta lekko się odsunęła, nie chciała, ale musiała.
-Nie wiem czy Melania będzie happy, gdy dowie się, że jej koleżanka i brat się całowali.-powiedziała i się lekko uśmiechnęła.
Uświadomił sobie co właśnie zrobił. Chciał się palnąć w ten pusty łeb, ale tylko odsunął się na krok.
- Myślę, że jakoś to przeżyje. - oznajmił wściekły na siebie. Jednak nie dał po sobie tego poznać. - Możliwe, że ucieszy się, że w końcu się polubiliśmy - dodał.
-Powinna, ale ja... - zaczęła. Walnęła się lekko w czoło i uśmiechnęła szeroko.-Melania miała rację!
- Z czym? - spytał zaskoczony chłopak.
-Ja tak na prawdę nie kocham Liam'a! To było tylko zauroczenie, rozumiesz?!- krzyknęła szczęśliwa. Poczuła, że jest wolna od chłopaka, który zmienił ją w wampira. Nie chciała go już widzieć, ale wiedziała, że czeka ją rozmowa z nim.- Oh....
- No tak - potwierdził jej wniosek - Tak działają wampiry.
-Ojeju...A ja ...Oh...-mówiła dalej. W końcu przytuliła Mroka. Lekko go ściskała.
Ponownie krew szybciej popłynęła w żyłach. Przytulił dziewczynę.
- Jesteś jeszcze młoda, mówiłem, że nie do końca wiesz co to miłość - jedną ręką gładził jej włosy.
-Bo ty zawsze masz rację.-wyszeptała.
- Nie zawsze, ale w większości spraw – odpowiedział.
Mógłby tak trwać w nieskończoność. Ciepło jej ciała łączyło się z jego ciałem. Opanowując swoje pożądanie przytulił mocniej do siebie Fantę. Jej twarz znajdowała się blisko jego ramienia. Tak niewiele brakowało, żeby ponownie ją pocałować. Jego ręce dotknęły jej pośladków. On chyba zgłupiał, że robi to co właśnie robi. Zniżył swoją twarz do jej twarzy, ponownie łącząc się z nią pocałunkiem. Nie mógł się opanować. Jej pocałunek tym razem był słodki, bez posmaku krwi. Smaki złączyły się, tworząc nektar zmysłów. Oderwał od niej swoje usta, następnie dotknął nimi szyi dziewczyny. Delikatnie pieścił ustami odsłonięte ciało.
-Wiesz co? - spytała.
- Mmm? - zamruczał.
-Tu może być dużo wampirów.-wyszeptała.
Odsunął się od dziewczyny.
- Raczej wątpię.
-Tu jest dużo zwierzyny, z resztą... Ja muszę stąd iść, ciężko mi tu jest, gdy otacza mnie tu tyle krwi.- stwierdziła.
Rozejrzał się wokół. Las wyglądał na opustoszały. Zwierzęta wyczuwały drapieżnika i trzymały się od niego z daleka.
- Nie może być zbyt dużo wampirów w jednym miejscu - oznajmił. - To by ściągnęło łowców, a wszyscy unikamy ich jak ognia. Ale skoro nie podoba ci się sceneria... - nie dokończył zdania, tylko uśmiechnął się w ten szczególny sposób. Chwycił Fante za rękę i przysunął do siebie.
- Przeniesiemy się gdzie indziej - powiedział.
Dziewczynę otoczyła ciemność. Nie widziała nic poza Mrokiem. Czuła jedynie zmianę otoczenia, zapachu. Po chwili ciemność opadła jak kurtyna i przed dziewczyną znajdowała się ulica otoczona domami. Byli w miasteczku.
-Młode wampiry, mogą jeszcze o nich nie wiedzieć...- powiedziała.
- Starsze wampiry nie zamieniają zbyt dużo ludzi - pokręcił głową - Chyba, że jakiemuś młodemu odbije, ale wtedy zabijany jest przez wampiry. My na serio boimy się łowców - wyznał Mrok.
-Wy, ale nie ja. - wyznała i się lekko uśmiechnęła.
- Bo nie miałaś z nimi do czynienia. Bo nie straciłaś nikogo, bo nie uniknęłaś ledwo schwytania - powiedział zniesmaczony odsuwając się od dziewczyny. Zaczął iść powolnym krokiem chodnikiem w stronę centrum miasteczka.
Fanta stała, nie zamierzała go gonić. I tak miała zaraz iść. Po prostu nadal czekała na ruch Mroka.
 
 
 
 
- Gotowa? – spytał od drzwi Oskar.
- Tak – odpowiedziała Melania.
Miała plan, który postanowiła wykorzystać. Skoro nie mogła walczyć z chłopakiem siłą użyje przeciwko niemu swojej miłości. Tylko to jej pozostało. Poczekała aż zostaną sami.
- Mam do ciebie prośbę w rekompensacie za to co zrobiłeś – zaczęła dziewczyna.
Zmieszał się i tak jak przypuszczała pokiwał głową na zgodę.
- Będę twoją dziewczyną – powiedziała. Oczy chłopaka rozszerzyły się. – Ale jest warunek.
- Zrobię dla ciebie wszystko – obiecał ze skruchą.
- Dobrze. W takim razie zaprzestaniesz ścigać mojego brata i moją koleżankę. – oznajmiła dziewczyna z mocą. Była pewna siebie.
Patrzył na wojowniczą minę swojej dziewczyny. Wcześniej była taka wystraszona, teraz zaś biła od niej siła, o którą ją nie podejrzewał.
- Dobrze – zgodził się. – Ale wpadniesz do mnie czasem na noc?
- Tak – potwierdziła jego pytający rozkaz. Bała się, chciałaby, żeby to dało się inaczej rozwiązać, ale tylko tak mogła powstrzymać tego człowieka.
Przytuliła chłopaka.
- Kocham cię – wyszeptała.
Wyraz twarzy Oskara złagodniał. Niewiele żądała, dlatego postanowił odpuścić sobie te dwójkę.
- Odprowadzę cię do domu. – powiedział – Sebastian – zawołał – podwieziesz mnie do miasta?
- Jasne, a jak było w nocy? – zaśmiał się chłopak.
- Cudownie – odpowiedział złośliwie Oskar.
To zamknęło Sebastianowi gębę. Oskar podszedł razem z Melanią do szarego Mercedesa. Otworzył przed dziewczyną drzwi wpuszczając ją do środka.
- Tylko mi tapicerki nie pobrudźcie – ostrzegł kierowca.
Oskar pięścią uderzył w ramię kolegę, następnie wsiadł do pojazdu. Przytulił dziewczynę. Melania położyła głowę na ramieniu chłopaka i usnęła. Może i był groźny, zmusił ją do stosunku, i zagrażał takim jak ona, ale kochała go. Czuła się bezpiecznie, wtulona w jego ramiona.
Dojechali na miejsce. Oskar wysiadł pierwszy i pomógł wysiąść Melanii.
- A może byśmy poszli na randkę? – zaproponował.
- Pójdę, ale jutro, dobrze?
- Dobrze, w sumie masz rację, na dziś ci starczy – przyznał chłopak.
- Wybaczyłam ci – uśmiechnęła się do niego – Już się nie zadręczaj.
Przysunął ją gwałtownie do siebie. Zachwiała się tracąc równowagę. Jego ramiona zaciśnięte na jej talii powstrzymały ją przed upadkiem.
- Jesteś boska – powiedział, po czym pocałował dziewczynę.
Poczuła się tak jak w szpitalu. Cudowne uczucie rozpłynęło się po całym ciele, pozostawiając błogość.
- Odwiedzę cię w weekend i nie koniecznie na noc – odsunęła się lekko od niego.
- Przecież nie musi być noc – przyznał chłopak.
- Pójdę już – pożegnała się.
Odwróciła się od Oskara i szybkim krokiem udała się w stronę domu.
 
Fanta zaczęła się cofać, patrzyła za odchodzącym chłopakiem. Dziwne uczucie w niej zagościło. Bała się spotkania z Liam'em.
-No proszę Fanta, jak ty umiesz sobie zniszczyć życie.- powiedziała cicho i odwróciła się. Szła przed siebie, nie zwracając na nic uwagi.
Mrok szedł zdegustowany. Ta dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa i na dodatek sobie z tego drwiła. A miał taki doskonały humor, ale Fanta musiała otworzyć usta i wszystko zepsuć. Cudownie. Stanął. Wyraźnie wyczuł znajomy cień przemieszczający się w okolicy swojego domu. Melania! Rozejrzał się dookoła, żeby zobaczyć czy nie ma świadków. Kręciło się kilkoro ludzi, więc skręcił w zaułek. Wszedł do cienia i wyszedł tuż przy swoim domu.
 
Fanta powoli szła w kierunku swojego domu. Gdy wyszła z terenu zabudowanego, w sekundzie znalazła się przy fontannie.
-Czemu on się tak tego boi? - pytała sama siebie. Weszła do domu, w drzwiach przywitała ją matka uśmiechem.
-Fanta, gdzie byłaś? - spytała i przytuliła lekko dziewczynę.
-Odwiedziłam koleżankę. - skłamała i ominęła matkę. Weszła po schodach, po czym poszła do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku, ale wcześniej wyjęła szarawy sweter. Zaczęła go rwać.
-Boli? To masz problem.-mówiła do siebie. Do jej uszu doszła rozmowa ojca z matką.:
-Ona chyba coś podejrzewa.
-Co? To niemożliwe, kochanie.
-Proszę cię, mężu, ona może się dowiedzieć.-
-Skończ!- oboje zamilkli. Fanta musiała poznać prawdę, po tej rozmowie złapała się za głowę. Oni coś przed nią ukrywali, ale ta matka, która ma taki piękny uśmiech, czy ona mogła coś ukrywać? Po niej nie spodziewała się tego, ze mogła mieć tajemnicę.
Fanta patrzyła na okno. Wyszła na balkon i weszła na barierkę.
-Proszę, proszę...- usłyszała głos chłopaka. Od razu wiedziała, że to Liam.
-Czego chcesz? - spytała i się odwróciła, zeskoczyła z barierki. Chłopak stał bardzo blisko. Złapał ją za szyję.
-Puść mnie.-powiedziała przez zęby.
-Mała, głupiutka Fanta...-mówił.-Nie ładnie tak grać na uczuciach.
-Co ty sobie myślisz, że jesteś jedyny? Ty pierwszy nie byłeś.- oznajmiła.
-Milcz.-wyszeptał i zacisnął dłoń na gardle dziewczyny. Posunął ją do tyłu. Szybko kopnęła go nogą, zeskoczyła z balkonu wolna. Zaczęła biec, prędkość jej w tym pomogła. Dotarła do miasteczka i zaczęła iść. Miała zamiar pójść do Mroka, ale nie wiedziała co by mu powiedziała

1 komentarz:

  1. -Nie?
    -Może
    -Tak?
    -A czego chcieć więcej niż tylko trzy literki?
    -Nie wiem
    -Przynajmniej mnie się nie pytasz

    OdpowiedzUsuń