niedziela, 3 lutego 2013
Wspólna Cisza
Fanta weszła do łazienki. Przeszła koło luster z umywalkami, doszła do kabin, gdy ktoś chwycił ją za rękę. Spojrzała się na ta osobę...
-Co...to damska łazienka wyjdź!- krzyknęła. Osoba chwyciła ją za nadgarstki.
-Ja tylko na chwilkę...-wyszeptał...Liam.
-Po co? - spytała. On szybko otworzył jedną z kabin i wszedł z Fantą. Chwycił ją za gardło, a drugą ręką trzymał dalej nadgarstki.
-Powinnaś być wierna i szczęśliwa, że cię przemieniłem.-mówił.
-Dziękuję, a teraz puść!- krzyknęła. Kły wyszły jej spod warg, nogi zostały przygnieciona stopami wampira.
-Boli? - spytał.-To dobrze.
-A czego ty chcesz? - spytała.
-Teraz? -zadał pytanie.
Mrok poczuł wibracje. Fanta była zagrożona. Wszedł do łazienki zasłaniając się cieniem. Nie było nikogo oprócz niego i Liam'a duszącego Fantę.
- Sorki - zaczepił wampira - Ale ja tylko mogę ją dusić. Znajdź sobie inną. - Ręką dotknął ściany, żeby zamaskować wejście do łazienki.
Fanta zamknęła oczy, powoli zaczęła upadać. Pomyślała o duchu *Działaj!* krzyczała w myślach, a jedyne co usłyszała to "Działam." Liam znikł, tak szybko jak się pojawił, natomiast Fanta siedziała nieprzytomnie.
- No i skurwiel zwiał - stwierdził Mrok. Podszedł do dziewczyny i podniósł ją z podłogi - Ale ty to już jesteś cięższa - cicho zaśmiał się. Przytulił brunetkę do siebie dopomagając sobie cieniami. - No i czemu ją atakujesz? - spytał powietrze - jaki debil - dodał na końcu.
-A co u Melanii? - wyszeptała pytanie.
- Ledwo dyszy a już pyta o Melanie - zaśmiał się chłopak - A do mnie miałaś pretensje, że tyle o niej myślę. Nie martw się o nią. Dobrze się bawi - uspokoił dziewczynę. - Liam jej raczej nie zaatakuje, nie miałby po co.
Fanta uśmiechnęła się lekko.
-Dobrze, że przyszedłeś.-wyszeptała bardzo cicho.
- Przecież cię nie zostawię samej - odpowiedział. - Jesteś dla mnie cenna tak samo jak Melania. A tego skurwiela dorwę, jak nie będzie mi uciekał. - uśmiechnął się. Przysiadł na jednej z umywalek, ciągle trzymając Fantę. Dotknął ustami jej czoła. - Spokojnie - szepnął - Jestem tu i nie pozwolę cię skrzywdzić.
Brytyjka uśmiechnęła się.
- Jak się czujesz? - spytał.
- Teraz? - zadała pytanie.-Dobrze...
- Wiem, że cię dusili - zaczął - ale czy nie chciałabyś zatańczyć?
-Zależy z kim.-odpowiedziała.
- Jak to z kim? - udał zdziwienie - Ze mną oczywiście.
-Może...-wyszeptała.-Dobrze.
Postawił dziewczynę na podłogę, wyciągnął rękę i poprowadził na parkiet. Nikt nie zauważył ich zniknięcia.
- Następnym razem pójdziemy do toalety w moim domu - zaśmiał się. Przysunął do siebie bliżej dziewczynę. Pogrążyli się w tańcu. Nawet nie zauważyli, że bal dobiega końca.
-Ciekawe, kiedy mam jechać...-wyszeptała prawie niesłyszalnym głosem.
- A rodzice przypadkiem nie dzwonili? - odsunął lekko od siebie Fantę. - Chyba bal się kończy. Mogę cię puścić do domu - powiedział.
-Chciałbyś, żeby zadzwonili? - spytała.
- Coś ty - odpowiedział - Jak dla mnie mogliby o tobie zapomnieć i wtedy byś z nami została - przytulił dziewczynę.
-Musiałabym mieć Scorpio...-wyszeptała zmartwiona. Dawno go nie widziała.
- To weźmiesz go ze sobą - zapewnił.
-Nie znasz go prawda? - spytała.
- Nie muszę go znać, choć kojarzę o kim mowa - jego twarz zbliżyła się do twarzy dziewczyny. - Także mam dobry słuch - wyszeptał do ucha.
-Będę musiała zaraz go zobaczyć.-wyszeptała cichutko do siebie.
Mrok westchnął.
- Zobaczysz go jak chcesz - powiedział - przejdę się z tobą. Poczekajmy tylko na Melanię.
-Znowu psuję chwilę? - spytała smutna.
- Przyzwyczajam się do tego - oznajmił. - A kto powiedział, że mi popsułaś chwilę? - Zniżył głowę dotykając ustami jej ust. - Nic mi nie popsułaś - uśmiechnął się ciepło.
-Do czego się przyzwyczajasz?- spytała ciekawa.-Do mojego charakteru, do czego?
- Do twoich ucieczek - wyznał - Kiedy jestem blisko i jest ta chwila ty wymyślasz pretekst do ucieczki - Jego oczy wpatrzone były w Fantę. Patrzył na nią czule.
-Teraz nie uciekam. Po prostu potem chcę zobaczyć Scorpio.- powiedziała.
- W tej właśnie chwili - szepnął uśmiechając się.
-A ty miałeś kiedyś zwierzę? - spytała.
- Tak miałem - potwierdził - kumpla wampira. Liczy się? - zapytał się niewinnie.
-To twój był kumpel czy zwierzę? - spytała. Poczuła ukłucie w gardle, powoli rozrastało się i umacniało. Wszędzie słyszała bicie serca oraz płynięcie krwi.
- A czy twój zwierzak nie jest twoim kumplem? - odpowiedział pytaniem. Zobaczył błysk czerwieni w oczach dziewczyny. Przytulił ją mocniej. - Ona niedługo przyjdzie. -zapewnił.
-To dobrze.-wyszeptała Fanta.
Melania nic nie wiedziała o tym co się wydarzyło. W wirze tańca zapomniała o całym świecie. Nie tańczyła zbyt dobrze, ale miała wspaniałych partnerów. Zaskoczyło ją, że zwróciła na siebie uwagę. Ale kiedy zobaczyła swoje odbicie w lustrze oniemiała. Wyglądała jak księżniczka. Nawet jej włosy zawsze rozczochrane, teraz lekko opadały na ramiona. Wspaniale się czuła w tańcu. Bal dobiegł końca, a jej wcale nie było dość. W końcu przypomniała sobie o Mroku i Fancie, i zaczęła ich szukać.
-Następnym razem możemy pójść gdzieś, gdzie nie będzie łazienki?- zaśmiała się Fanta do Mroka.
- Nie ma takiego miejsca - zaśmiał się. - Tak mnie zastanawia, po co ci łazienka była.
-Nie wiem.-uśmiechnęła się Brytyjka.
- O znalazłam was - ucieszyła się Melania - Ale chyba wam przeszkadzam - stwierdziła patrząc na przytuloną parę.
-Nie.-odpowiedziała Fanta.
- A niby w czym siostra? - uśmiechnął się do dziewczyny. - Już się całowaliśmy, więc możemy wracać. Jak się bawiłaś? - zwrócił się do siostry.
- Wspaniale - odpowiedziała rozmarzona. - A wy?
- Też super i jeszcze z dodatkiem - zaśmiał się patrząc na Fantę.
- To do mojego domu wpierw - oznajmił - A potem pójdziemy do Scorpio - powiedział ledwo słyszalnie do brunetki.
Kiedy Melania podeszła do brata otoczyła całą trójkę ciemność. Pojawili się w domu rodzeństwa.
- Położę siostrę spać - cicho powiedział. - A potem pójdziemy.
-Dobrze.-wyszeptała.
Melania była zmęczona, więc pozwoliła się zanieść bratu do swojego pokoju. Zamknęła oczy i już spała. Mrok ściągnął jej buty przykrywają kołdrą śpiącą siostrę. Pocałował ją w czoło.
- Możemy iść - podszedł do Fanty. W ciągu sekundy pojawili się przed rezydencją bogaczki.
Fanta gwizdnęła, Scorpio szybko usiadł jej na ramieniu. Lekko ucałowała jego małą, ptasią główkę.
-Hej malutki...-wyszeptała.
Mrok patrzył się na Brytyjkę bez słowa. To była jej chwila i nie chciał jej zakłócać
-Scorpio, to jest Mrok.-wyszeptała ciszej i podeszła do Mroka wraz z ptakiem na ramieniu.
Pomachał ręką do ptaka. Podszedł do niej bliżej i przytulił od tyłu dziewczynę.
Scorpio odleciał.
-Słodki, prawda? - spytała Brytyjka.
- Jeśli drapieżnika można nazwać słodkim - dotknął ustami jej szyi.
-Ludzie są gorsi.-stwierdziła.
- Zgodzę się - potwierdził.
-No widzisz.-wyszeptała.
- Chyba ja aż taki zły nie jestem? - ponownie pocałował Fantę w szyję.
-A ty jesteś normalnym człowiekiem? - spytała.
Chwilę się zastanowił.
- No w sumie nie - przyznał.
-No widzisz...-wyszeptała.
- Widzę - przytulił mocniej dziewczynę - To co teraz zrobisz?
-Nie wiem...-wyszeptała bardzo cicho.
- A chcesz wyjeżdżać? - spytał cicho.
- Trochę.-odpowiedziała.
- mhmm- wymruczał.
-Chcę zobaczyć te morze...Uczyłam się od dziecka tego języka, po to, by w końcu mieć taką okazję.-wyjaśniła.
- To będę cię odwiedzał - obiecał całując Fantę w szyję. Odwrócił ją do siebie i złożył pocałunek na jej ustach. - Szkoda, że wyjeżdżasz - wyszeptał.
-Przecież odwiedzisz mnie, to nie wiem jaki problem.-powiedziała.
- Nie będziesz chodzić do szkoły - odpowiedział. - Melanii będzie smutno.
-Chyba, że przez jakiś czas tam będę chodzić.-stwierdziła.
- Ale jednak cię nie będzie - stwierdził.
-To aż tak cię dręczy? - spytała.
- Nie, że od razu męczy - zaprzeczył - Raczej pozostawia niesmak. Mógłbym stać tak cały dzień - wyznał tuląc dziewczynę.
-Dokładnie, to ja też, a nawet jeszcze dłużej niż ty.-wyszeptała i się lekko uśmiechnęła.
- No racja - zgodził się.
Fanta poczuła straszne ukłucia w gardle, poczuła pragnienie. A do jej nosa dotarł zapach ludzkiej krwi...
-Mrok...-wyszeptała.
- Tak? - odsunął od siebie dziewczynę.
Wysunęła kły. Nie chciała zamiaru pić ludzkiej krwi, ale pokusa rosła.
-Czuję...-zaczęła. Rozglądała się wszędzie.
- Nawet do twarzy ci w kłach - uśmiechnął się figlarnie. - Ale widzę, że jesteś głodna. Kogo chcesz chapnąć? - spytał ciekawski.
-To nie śmieszne. Bo przez jedno pragnienie może trochę ludzi zginąć.-powiedziała. Pokusa nadal rosła, podchodziła do przodu i cofała się. Szybko znalazła się w lesie, przed nią stał samochód, który rozbił się przez drzewo. Podeszła do niego, w środku siedziała młoda kobieta. Rozbiła szybkę samochodu i otworzyła drzwi. Zapach krwi docierał do układu oddechowego wampirzycy.
- Czyli to ją chcesz chapnąć? - stanął na dachu samochodu. Kobieta nie mogła go widzieć, bo zasłonił sie przed nią cieniem.
-Nie denerwuj mnie.-powiedziała przez zęby Fanta. Chwyciła gardło kobiety, czuła jej puls. W zaskakującym momencie, jej kły zanurzyły się w krwi kobiety. Smak płynął przez gardło Fanty, krew rozkosznie uspakajała ukłucia. Zabrała kły, skończyła. Kły nadal były czerwone, nie chowała ich jeszcze.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział ignorując groźbę w głosie dziewczyny. Spojrzał się na kobietę. - Zamieniłaś ją czy ona nie żyje?
-Nie żyje...-wyszeptała smutna. Odeszła kawałek i usiadła na trawie pod pobliskim drzewem.
Zeskoczył z dachu i podszedł do Fanty. Przysiadł przy niej lekko przytulając.
- Jeszcze się nauczysz - uspokajał dziewczynę.
-Nie o to chodzi...-wyszeptała.
- Nie? - spojrzał na nią zdziwiony. - A o co?
-Nie ważne.-wyszeptała jeszcze ciszej. -Robi się ciemno, czy nie powinieneś być w domu?
- Ciemność to mój dom - powiedział. - Wyśpię się później. Przecież mogę dotrzymać ci towarzystwa.
-A Melania? - spytała.
- Śpi spokojnie, więc mamy dla siebie całą noc - odpowiedział.
Fanta milczała, patrzyła na skrywający się w ciemności las.
-Chciałabym, siedzieć tu wieki.-wyszeptała niesłyszalnym głosem.
- Ja może nie wieki, ale większość czasu - siedział patrząc na Fantę.
Przymknęła oczy.
-Muszę się kiedyś wybrać do zoo...-stwierdziła.
- Możemy się wybrać razem - zaproponował.
-Kiedyś...-myślała Fanta.
Mrok nie skomentował tej wypowiedzi. Przysunął do siebie dziewczynę mocniej ją przytulając. Jedną dłonią dotknął jej policzka. Wzrok skierowany miał na oczy Fanty. Patrzył na nią tak chwilę, a następnie pocałował. Nie mógł się powstrzymać. Może i Fanta była młoda, ale całowała świetnie. Coś czuł, że przed nim byli inni. Miał nadzieję, że po nim nie będą kolejni. Oparł dziewczynę o drzewo, sam znacznie się przybliżając. Mógłby ją tak ciągle całować. Te pocałunki miały w sobie magię, której do tej pory nie zaznał. Po dłuższym czasie odsunął swoje usta i przytulił dziewczynę. Nic nie może trwać przecież wiecznie.
-O czym teraz myślisz? - spytała cicho i znów utkwiła wzrok w lesie.
- O seksie - odparł krótko.
-Mhm...- mruknęła Fanta. Skuliła nogi i spojrzała na niebo, które ukrywało się nad gałęziami.
- Ale nie tylko - dodał po chwili - O tym myślałem w tej sekundzie głównie. Taki rozum chłopaka - zaśmiał się - A tak to myślę o tobie i o Melanii. Ale głównie o tobie, bo jesteś przy mnie.
-Ja o tobie też...-wyszeptała cicho.
Objął dziewczynę jedną ręką i zerknął na niebo. Księżyc już mniej oświetlał ziemię. Jego blask przygasł. Drugą ręką zaczął gładzić ciało brunetki.
-Ciekawe co by było, gdybym nie poznała Melanii...-głośno myślała Fanta.
- Byłabyś z nudnym Liam'em, a on by tobą pięknie manipulował - odpowiedział. Pocałował ją lekko w szyję wywołując u dziewczyny dreszcz.
-On nie był nudny, po prostu... nie taki jak sobie go wyobrażałam.-powiedziała.
- Jak dla mnie to nudziarz - stwierdził.
-Ledwie go znasz...-wyszeptała.
- Nie muszę go dobrze znać, żeby stwierdzić, że to nudziarz - oznajmił - wystarczy na niego spojrzeć. Jego ulubionym zajęciem jest męczenie samotnych dziewczyn. - zaśmiał się.
-Wcale nie.- wyszeptała.- Żeby kogoś ocenić, najpierw trzeba go dobrze poznać.-
- Nie mam zamiaru go poznawać - powiedział. - Wystarczy mi moja ocena. Zresztą chciał ci zrobić krzywdę.
Brytyjka zamknęła oczy, odpływała. Jej dłonie poczerniały, a oczy nabrały tego krwistego koloru. Otworzyła je trochę i leżała.
Mijały minuty, a potem godziny. Para trwała przytulona do siebie przy drzewie w lesie. Niebo zaczęło szarzeć i pokazał się pierwszy promień słońca.
- Już ranek - zauważył zaskoczony. - Jak ten czas szybko leci - dodał.
-Mój czas stoi w miejscu...-stwierdziła.
- Twój tak, ale nie twoich rodziców, którzy chcą cię zabrać do Hiszpanii i nie dla Melanii. - zmienił pozycję - Niedługo będzie się budziła.
-Lub już się obudziła.-powiedziała.
- Wróciliśmy późno. Pewnie sobie śpi.
-Pewnie...-potwierdziła Fanta.
- Kocham cię - wyszeptał cicho i pocałował dziewczynę. - Muszę się niestety zbierać, ale odprowadzę cię do domu.
-Ja tu zostaję.-odpowiedziała zdecydowana.
- Czemu? - spytał. - Nie chcesz wrócić do domu?
-Nie.-odpowiedziała.
- To zawsze możesz wpaść do mnie - zaproponował uradowany Mrok.
-Chcę siedzieć tu.-powiedziała.
- Jak chcesz - zrezygnował z dalszego namawiania. Pocałował ją po raz ostatni i zniknął.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może później wrócę do tej historii, ale nie teraz, zaczęłam przewijać tekst :P
OdpowiedzUsuńTeraz zaczynam rozumieć, dlaczego nie chciało mi się czytać.
Powodzenia dziewczyny w pisaniu :)
Historia pewnie ciekawa, ale nie lubię takiego stylu, chyba, że mnie jakoś oczaruje.
Huehue. Raczej niczym, chyba, że sama będę pisać XD
UsuńPotem się pojawi Damian :3.
ps. Jakoś muszę się dograć do współautorki, to czasami jest ciężkie :)